10 lipca 2020 roku o 21:11 wkroczyła w nasze życie z przytupem. Przy akompaniamencie gromów burzy i w blasku błyskawic. Zaspana, spokojna, ufna. Lilia. Zaczęła powolutku rozkwitać. 

Mam już taki nawyk, że często przed zaśnięciem wracam myślami do porodu. Pielęgnuję to wspomnienie. Jego twarz, jej spojrzenie, dotyk małych paluszków, zapach główki, ciepło maleńkiego ciałka. Tak bardzo nie chcę, by niedoskonałość mojej pamięci skrzywiła, rozmyła prawdziwe obrazy tego dnia.

To była najjaśniejsza chwila mojego życia. Po burzy wyszło słońce. Dosłownie i w przenośni.

Wczoraj skończyła rok, dziś ma już 14 miesięcy. Chciałam napisać parę słów na jej pierwsze urodziny, ale nagle, mimochodem, minęły kolejne dwa miesiące. Kiedyś marzyłam o umiejętności odbywania podróży w czasie. Przy niej ją zdobyłam i obleciał mnie strach. To frazes, ale mnie wciąż zaskakuje, że wszystko tak szybko, płochliwie ucieka. Ratuje mnie fakt, że to dostrzegam i traktuję ten upływ czasu naprawdę bardzo, bardzo poważnie. Całą sobą chłonę każdą nanosekundę.

To był najpiękniejszy i najszybszy rok mojego życia. Miesiąc po miesiącu, dzień po dniu, godzina po godzinie wspominam nasz wspólny czas. Wzruszam się, bo za każdym razem przed oczami mam obraz nas sklejonych. Lilę, moje słońce wtulone we mnie i Pawła, nasz księżyc krążący dookoła, zawsze blisko.

W naszej nowej, osobistej mini galaktyce mam coraz mniej czasu, by myśleć, zastanawiać się, analizować i przygotowywać. Czuję, że to dla mnie zbawienne. Obecnie już po prostu MUSZĘ odpuścić.

Na dodatek, od roku gramy z Lili w bardzo kształcącą grę. 
Ja pokazuję, jak trzymać łyżeczkę, ona przypomina mi, że to tylko konwenanse.
Ja demonstruję, jak dopasować kształty, by wrzucić je do pudełka, ona spogląda na mnie pytająco “dlaczego nie zerwać tej nakładki i nie wrzucić ich bez sortowania?!”
Ja pokazuję plamy na bluzeczce, a ona śmieje się i cieszy ze świetnej zabawy.

Dziękuję Ci Córeczko. Ja uczę Cię życia, a ty mnie – jak żyć.

Jak? Nazwałam sobie to jednym słowem: troskliwie. I w takim też stylu, powolutku, krok po kroczku realizuję wyjątkowy, troskliwy projekt, o którym za niedługo będę mówić coraz głośniej.

Na razie cicho, cichutko szepczę: “Wracam.”